Ślub Alicji i Mateusza był ostatnim reportażem ślubnym jaki zrealizowałem w 2024 roku. Bez klasycznych przygotowań, bez dużego wesela, przyjęcie w gronie najbliższych. “Obserwuj, rób swoje” – taka była umowa z Alicją i Mateuszem. Żegnając się przyznali, że uwielbiają czarno-białe zdjęcia dlatego pojawi się ich sporo w tej galerii.



Zdjęcia zacząłem od domu Alicji. Na miejscu pojawiłem się o umówionej godzinie. Akurat trafiłem na czas malowania Panny Młodej. Mateusz miał dojechać na miejsce w ciągu godziny.





























Firts look. Moment, który osobiście bardzo lubię. Naturalne reakcje, uśmiechy, pocałunek, złapanie za rękę, objęcia, wzruszenie. Cały wachlarz pięknych i szczerych emocji, które mogą się pojawić. Kocham!













Ślub w grudniu to pięknie przystrojony kościół nie tylko dekoracjami ślubnymi, ale również świątecznymi elementami. Jedyny minus z mojej perspektywy to mało światła w kościele. Na szczęście dzisiejsze aparaty i obiektywy robią robotę i nawet w takich warunkach można uzyskać piękne rezultaty.


































































Jadąc do Alicji po drodze zajechałem na sale. Rozejrzałem się po hotelu w poszukiwaniu miejsc gdzie moglibyśmy zrobić mini sesje. Nie ukrywam, że strasznie chciałem dać tej dwójce coś więcej niż sam reportaż. W okresie letnim najprostszym sposobem jest wyjście na zewnątrz. W grudniu przy braku śniegu i szybko zachodzącym słońcu ciężko o sesje na zewnątrz dlatego udało nam się zrobić trochę zdjęć we wnętrzu hotelu.











